sobota, 12 marca 2016

La Beast of Gevaudan
Recenzja sezonu 5B Teen Wolf



I kolejny sezon Teen Wolf za nami. Jak Wam się podobał? Jak dla mnie, historia Bestii z rejonu Gevaudan miała duży potencjał, żeby zrobić z tego coś dobrego - a i tak Jeffowi wyszło jak zwykle, czyli było dobrze, ale jednak czegoś zabrakło. Sezon 5B miał kilka swoich dobrych momentów, ale patrząc całościowo na fabułę sezonu to główny scenarzysta z sezonu na sezon radzi sobie z prowadzeniem historii coraz gorzej. Przeczytajcie cały post, aby przekonać się jak oceniam nową serię produkcji MTV.





Głównym wątkiem przewodnim sezonu 5B była Bestia z Gevaudan. Pod względem rysu historycznego wątek ten bardzo mi się spodobał, zwłaszcza jego powiązania z rodziną Argentów. Co zawiodło w tym temacie to z pewnością charakteryzacja potwora. Stworzona za pomocą technologii komputerowej CGI postać bestii bardziej napawa śmiechem, niż strachem. Przypomina ona przerośniętego kota na sterydach, niż mrożącą krew w żyłach bestię. Również tożsamość villaina sezonu moim zdaniem była rozczarowująca. Powiem szczerze, że liczyłam na większe zaskoczenie - kogoś kogo się w ogóle nie spodziewałam, a Jeff Davis po raz kolejny udowodnił nam, że brak mu już nowych, ciekawych pomysłów. Zrobienie z Masona, najlepszego przyjaciela Liama, Bestii z Gevaudan jest kolejnym powieleniem schematu z poprzednich sezonów - gdy to Stiles okazał się złym Nogitsune. Naprawdę tak ciężko wymyślić coś nowego? 


Miło było zobaczyć na ekranie choć na chwilę Crystal Reed, która niewątpliwie jest jedną z bardziej rozpoznawalnych osób związanych z serialem. Cieszy również fakt, że przywrócenie aktorki nie odbyło się na zasadzie zmartwychwstania postaci, którą wcześniej grała w serialu. Taki zabieg moim zdaniem byłby zbyt naciągany i po prostu głupi. Historia Marie-Jeanne Valet nie była może najciekawszym odcinkiem całego sezonu, jednak stanowiła miłą odskocznię od wydarzeń dziejących się w teraźniejszości. Główny scenarzysta Teen Wolf również wreszcie przypomniał sobie o istnieniu Allison Argent, która była bardzo ważną osobą dla naszych głównych bohaterów - Scotta, Stilesa i Lydii, co poskutkowało wzruszającą sceną całej trójki na koniec sezonu. Jest to miła odmiana, zważywszy, że od czasu jej śmierci pod koniec trzeciego sezonu była ona wspominana raptem dwa razy, czyli prawie wcale. 

"Zobaczył Allison. Musiały wyglądać tak samo, właściwie identycznie. To dało Scottowi szansę, by się uwolnić. Uratowała go, Alison uratowała mu życie."


Największą wadą tego sezonu moim zdaniem jest nagromadzenie zbyt dużej ilości, różnorodnych wątków. Zamiast skupić się wyłącznie na głównym wątku dotyczącym Bestii otrzymujemy również wątek Theo i jego stada, a także wątek Desert Wolf. Ten drugi moim zdaniem został strasznie zmarginalizowany. Zamiast zrobić z niego równorzędny wątek sezonu, albo przynajmniej zostawić go do poprowadzenia na kolejny sezon - został upchnięty na chama w znikomym czasie antenowym odcinków. Malia bez żadnego wsparcia, nie licząc Braeden musi radzić sobie z postacią mściwej matki, która próbuje odebrać jej moce. Jest to jeden z bardziej zbędnych i mało emocjonujących wątków w całym serialu. 

Nie możemy również zapomnieć o Dread Doctorach, których historia właściwie nie została do końca tak naprawdę wyjaśniona, i raczej wątpliwe, żeby Jeff kiedykolwiek miał to rozwiązać. Również powód dla którego Dread Doctorzy starali się przywrócić oryginalną Bestię z Gevaudan pozostaje niewyjaśniony. Takich zabiegów w serialach najbardziej nie lubimy - gdy scenarzyści rozpoczynają jakiś wątek, by później go nigdy tak naprawdę nie kończyć.


To nie koniec jeżeli chodzi o słabe strony tego sezonu. Wątek, który naprawdę ciężko było mi oglądać na ekranie to historia miłosna Hayden i Liama. W każdym odcinku tylko się całowali, przytulali, albo robili inne typowe dla par rzeczy. Nie miałabym ku temu żadnych przeciwności gdyby nie to, że ewidentnie było widać jak te sceny były wciskane do serialu na siłę. Po prostu nie pasowały do aktualnej sytuacji, która toczyła się w odcinku. Również sama postać Hayden bardzo działała mi na nerwy, ale to raczej wina aktorki i jej mimiki, ponieważ w każdej scenie ma ona wielce obrażoną/zbulwersowaną minę.


Sezon 5B to jednak nie tylko same negatywy, było w nim kilka rzeczy, które można zaliczyć na plus. Jeff Davis w końcu zdecydował się rozwinąć wątek Lydii i jej mocy banshee. I mimo, że nie obyło się bez momentów cierpienia naszej ukochanej bohaterki to jednak fakt, że potrafi ona w jakiś sposób zadbać o siebie cieszy nas, widzów produkcji. 

Historia Hellhounda również została dobrze rozwinięta. Jest to jeden z nielicznych wątków na który nie mogę narzekać. Chociaż smukłej budowy postać Parrisha w porównaniu z napakowaną Bestią wyglądała momentami nieco komicznie. 

Podsumowując sezon 5B miał potencjał, żeby być jednym z lepszych sezonów produkcji, jednak scenarzysta serialu Jeff Devis popełnił kilka znaczących błędów. Zbyt duże nagromadzenie wątków w jednym sezonie, który liczył zaledwie 10 odcinków. Powielenie pomysłu na zrobienie z przyjaciela głównego bohatera villaina sezonu. Oraz niedokończenie niektórych ważnych dla fabuły wątków. Plusów w tym sezonie było znacznie mniej niż minusów, więc ogólna ocena całego sezonu wypada bardzo. przeciętnie. 

Ocena: 5/10

Wiecie już jakie jest moje zdanie na temat najnowszego sezonu Teen Wolf. A jak jest z Wami? Podobał Wam się ten sezon? Czekam na wasze komentarze z opinią pod postem.


4 komentarze:

  1. Świetny post. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się ten sezon jak najbardziej podobał!! Zapraszam do mnie ohhhhhsee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super post. Mi się ten sezon średnio podobał, brakowało mi tego humoru Teen Wolf, ten sezon był dość ponury. Brakowało mi też Dereka, który wprowadzał również świetny humor do serialu
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatni odcinek był chyba dla mnie najlepszy, szczególnie ze względu na końcówkę, na której aż się wzruszyłam. Ale fakt, nagromadzenie tylu wątków było drobną przesadą. Sprawa Malii i jej matki już w ogóle była tak słaba, że ledwo co ją kojarzę. Po Bestii też spodziewałam się czegoś więcej, gdy pierwszy raz zobaczyłam jej postać pomyślałam sobie "Serio? Toż to komputerowa porażka". Zabrakło humoru Stilesa. I wielu innych rzeczy. Ale jest okej, kocham ten serial na tyle, że wybaczę im te błędy ;)

    OdpowiedzUsuń